środa, 16 grudnia 2009

Czerwona kapusta. Awokado. Kiełki.

Przeczuwając już świąteczną obfitość pyszności, którym nie można się oprzeć, w te ostatnie nieświątecznie dni stawiam na lżejsze potrawy. Taka cisza przed burzą:). Przy okazji odkrywam nowe smaki i przecieram nowe ścieżki myślenia o "typowo polskich" warzywach. Weźmy taką kapustę. U mnie towarzyszy jej pożywne awokado, cukinia, świeże kiełki i dopełniające całość prażone pestki dyni. Ciekawego charakteru dodają też sałatce kawałki pomelo, które zostały dodane już w czasie konsumpcji, dlatego na zdjęciach ich nie da się odnaleźć.
Ostateczny smak bardzo mnie satysfakcjonuje, na pewno ta bordowo-zielona sałatka wejdzie do mojego stałego repertuaru. Inspiracją była dla mnie sałatka zamieszczona w drugiej części "Po prostu gotuj!" Pascala Brodnickiego.


SAŁATKA Z KAPUSTY, CUKINII I AWOKADO
Pół główki czerwonej kapusty, poszatkowanej
1 dojrzałe awokado, obranej i pokrojonej w kostkę
garść kiełek
mała cukinia - nieobrana, umyta, wydrążona z pestek i pokrojona w paseczki
kawałki pomelo (ale niekoniecznie - u mnie stanowią zastępstwo występujących w oryginalnym przepisie pomidorów)
prażone na suchej patelni pestki dyni
Sos: 3 łyżki oliwy, 1 łyżka octu winnego (w oryginale ryżowego), 1 łyżka sosu sojowego, świeżo mielony pieprz, sól

Do poszatkowanej kapusty dodajemy awokado, cukinię, kiełki, pomelo. Mieszamy z sosem. Wyprażone na patelni pestki dyni wrzucamy gorące do sałatki i od razu mieszamy. Mają zaskwierczeć:).
Najlepiej pozostawić na jakiś czas do przegryzienia. Ja jadłam od razu i też było dobre. Smacznego!

środa, 2 grudnia 2009

Zupa z marchwi, jabłek i selera

Gdy nie ma czasu na spacery po wilgotnym parku, w którym pod nogami szeleszczą opadnięte liście, a lekkie pieczenie policzków zwiastuje niedalekie przymrozki, trzeba sobie swoją prywatną "późną jesień" urządzić w kuchni. Mi wystarczyła do tego marchewkowo-jabłkowa zupa. Jesień na talerzu!


















ZUPA Z MARCHWI, JABŁEK I SELERA

900g marchwi, obranej i pokrojonej w kostkę
1 średnia cebula, posiekana
3 łodygi selera naciowego, pokrojonego w kostkę
1l bulionu warzywnego
3 średnie jabłka deserowe
2 łyżki przecieru pomidorowego (lub więcej - do smaku)
1 listek laurowy
2 łyżeczki drobnego cukru
1/4 cytryny
2 łyżki oliwy
sól i pieprz
liście selera do dekoracji

Rozgrzać w rondlu oliwę i podsmażyć na niej przez chwilę marchew, cebulę i seler. Zalać bulionem i doprowadzić do wrzenia. Zmniejszyć ogień i pod przykryciem gotować 10 min.

W międzyczasie obrać 2 jabłka, wydrążyć i posiekać. Wraz z przecierem pomidorowym, liściem laurowym i cukrem włożyć do rondla i zagotować. Zmniejszyć ogień, przykryć i gotować jeszcze 20 min.

Wyjąć liść laurowy, zmiksować na gładką masę.

Jeśli trzeba, podgrzać delikatnie zupę, doprawić solą i pieprzem.

Na talerzach przybrać plastrami jabłka i liśćmi selera.
Jabłka do przybrania można też podgrzać: Nieobrane jabłko wydrążyć i pociąć w cienkie plastry, włożyć do rondelka, skropić sokiem z cytryny i podgrzewać na małym ogniu przez 1-2min.

Smacznego!

poniedziałek, 9 listopada 2009

Koloroterapia


Na zewnątrz królują ciemne szarości długich wieczorów, stalowe połyski mokrych chodników i bladożółte, sztuczne oświetlenie. Żeby tę monotonię przełamać można albo wyjechać do ciepłych krajów albo wprowadzić trochę żywszych kolorów u siebie w kuchni. Tym drugim tropem idąc, przygotowuję ostatnio same potrawy w soczystych kolorach.
Zaczniemy od wiosny i różnych odcieni zieleni z dodatkiem żółtego promyka, przygotowując sałatkę o zielono-żółtym zabarwieniu.
Sałatka jest z tych bardzo chrupiących, co jest zasługą pora, papryki i selera naciowego. Chrupkość przełamana jest miękkością sera pleśniowego i słodyczą brzoskwini z puszki. A wszystko w winnym sosie...Inspiracja stąd.






















SAŁATKA Z POREM I BRZOSKWINIĄ
1 zielona papryka
poł pora
kilka łodyg selera naciowego
ogórek
2 brzoskwinie z puszki
ser pleśniowy (u mnie typu lazur)

Sos:
3 łyżki oliwy
1-2 łyżki balsamico
1 łyżka białego wina (półwytrawnego) - myśle że jego brak przy obecności balsamico nie dyskwalifikuje tej potrawy
sól, pieprz

Sposób przyrządzania jest bardzo prosty - wszystko kroimy (papryka, seler i ogórek w paski, por w półtalarki, brzoskwinia w kostkę).
Składniki sosu mieszamy. Wymieszane w misce warzywa posypujemy rozdrobnionym serem i polewamy sosem. Pyszne ze świeżą, chrupiącą bagietką i resztą butelki białego wina...

poniedziałek, 2 listopada 2009

Makaron z grillowanym bakłażanem i cukinią

Bardzo dla mnie dziwny czas. Pierwszy dzień w pracy, kiedy dotarło do mnie, że studenckiemu życiu mówimy koniec! Nie ma już weekendowych wyjazdów rozpoczynanych w czwartek, powolnych przedpołudniowych kaw, spokojnych popołudni. Czas "dla siebie" skurczył się do kilku godzin w ciągu doby. A trzeba jeszcze zjeść i odpocząć:). Wiem, że wszyscy tak mają, że są przecież weekendy, że świat się nie kończy, a wręcz przeciwnie. Ale nie ma już w tygodniu spokojnych wypadów do sklepu czy nagłych postanowień upieczenia czegoś o 22...Jakoś trudno mi się z tym oswoić...

Dlatego nadszedł czas obiadów szybkich, nieskomplikowanych, ale kolorowych i podnoszących na duchu:).

A więc danie z cyklu "Wariacje na temat zawartości lodówki". Przy tym bardzo kolorowe. Z serii łatwych, szybkich i dobrych:).



MAKARON Z GRILLOWANYM BAKŁAŻANEM I CUKINIĄ

Na jedną (dużą) porcję:
1/4 paczki makaronu penne
pół średniego bakłażana, obranego
pół czerwonej papryki, obranej
pół pomidora
2 ząbki czosnku, posiekane
trochę sosu sojowego, balsamico, posiekanych listków bazylii
przyprawy - sól, pieprz, tymianek

Makaron ugotować.
Warzywa pokroić w kostkę. Wrzucić na rozgrzaną patelnię grillową z odrobiną tłuszczu czosnek, chwilę podsmażyć, uważając, żeby nie zbrązowiał.
Wrzucić bakłażana, chwilę smażyć na mocnym ogniu, potem ogień trochę zmniejszyć, dodać paprykę. Grillować ok. 5 minut, żeby warzywa zmiękły. Dodać pomidora, chwilę smażyć.
Pokropić balsamico, sosem sojowym, przyprawić do smaku, dodać listki bazylii.
Wymieszać z ugotowanym makaronem na patelni, żeby smaki się połączyły. Gotowe!

piątek, 30 października 2009

Toskańska zupa na francuskim winie

Bardzo ładnie się prezentuje i nie jest kaloryczna. No i do tego naprawdę dobra! Przyznam, że próbując zupy z garnka nie byłam do końca zadowolona, ale w pełni usatysfakcjonował mnie smak ostateczny, czyli po zabieleniu jogurtem zmiksowanym z bazylią i czosnkiem.

Miałam mały problem z nazwą dla tej zupy. Inspiracją dla tego przepisu była "Toskańska zupa fasolowo-warzywna" z książki "Kuchnia niskotłuszczowa". Nazwana została tak ze względu na zawartość włoskiego wina i roślin strączkowych. A u mnie ani fasoli (zamiast niej - cieciorka) ani włoskiego trunku. Myślę, że jej toskańskość wyraża się również w dużej ilości pomidorów, oregano i cukinii. Dlatego pozostała toskańska.



TOSKAŃSKA ZUPA NA FRANCUSKIM WINIE

1 cebula, posiekana
2 ząbki czosnku drobno posiekane
2 -3 łodygi selera naciowego pokrojonego w plastry
1 duża marchew pokrojona w kostkę
puszka pomidorów (400g) - u mnie zastąpione uprzednio zawekowanymi cząstkami pomidorów, zmiksowanymi
150 ml wytrawnego wina (nie musi być francuskie, u mnie się trafiło Bordeaux)
0,5-0,6 litra bulionu warzywnego
1 łyżeczka suszonego oregano
1 cukinia, pokrojona w kostkę
pół szklanki cieciorki, moczonej przez noc
1 łyżka przecieru pomidorowego
sól, pieprz do smaku

Do podania:
6 łyżek jogurtu zmiksowane z 2 ząbkami czosnku (bądź inną ulubioną ilością), listkami bazylii i innymi, ulubionymi przyprawami,
Dobre z chrupiącym pieczywem.

Do dużego rondla wkładamy cebulę, czosnek, marchew i seler. Dodajemy pomidory, wino, bulion i oregano. Całość mieszamy i doprowadzamy do wrzenia. (Chyba następnym razem najpierw chwilę podsmażę cztery pierwsze składniki, wydaje mi się, że będzie bogatszy smak). Następnie gotujemy pod przykryciem na wolnym ogniu przez 15 minut.

Dodajemy cukinię i cieciorkę, gotujemy bez przykrycia przez następne 5 minut. Dodajemy przecier, dopawiamy do smaku i dość mocno podgrzewamy przez następne 2-3 minuty, starając się nie doprowadzić zupy do wrzenia.

Przelewamy do tależy, podajemy z dużym kleksem bazyliowo-czosnkowego jogurtu i pieczywem.

poniedziałek, 26 października 2009

Zupa krem z kukurydzy

Miałam ochotę na zupę. Prostą, sycącą, ale równocześnie przynoszącą jakieś nowe smaki. No i trafiła się zupa ze słodkiej kukurydzy, którą wynalazłam w książce "Kuchnia niskotłuszczowa" K. Hawkins. Spełnia wszystkie wymagania, bo jest wybitnie nieskomplikowana, wymaga bardzo niewyszukanych składników, a jest bardzo krzepiącą, łagodna i ciekawa w smaku.
To zapraszam na zupę!


 ZUPA KREM Z KUKURYDZY

Na 4 porcje:

1 duża lub dwie małe cebule
1 duży ziemniak (lub jak wyżej)
1l mleka (jeśli ktoś walczy z kaloriami, to odtłuszczonego)
1 liść laurowy
pół łyżeczki startej gałki muszkatołowej
450g ziaren kukurydzy - odsączonej z puszki lub rozmrożonej (czyli 2 puszki kukurydzy)
1 łyżka mąki kukurydzianej (którą będziemy rozprowadzać w 1-2 łyżkach wody
sól i pieprz

W oryginalnym przepisie były jeszcze 4 łyżki jogurtu do zabielenia, ale jak dla mnie to zupełnie zbędne

Do dekoracji:
posiekany szczypiorek
pokrojona w kostkę chuda szynka
(opcjonalnie uprażone pestki dyni)

Posiekać cebulę, pokroić ziemniaki w kostkę. Włożyć do garnka, zalać litrem mleka, dołożyć listek laurowy i gałkę muszkatołową. Dorzucić połowę kukurydzy (czyli zawartość 1 puszki). Doprowadzić do wrzenia i gotować na wolnym ogniu 15 minut. Trzeba co jakiś czas mieszać, żeby mleko nie przywarło i sie nie przypaliło.

Odstawić z ognia, wyrzucić listek laurowy i zostawić do ostygnięcia (ok. 10 min) żeby nie stępić sobie noży w mikserze. Zmiksować.

Do kremu dodać rozprowadzoną w wodzie mąkę (gdy ma konsystencję pasty), ciągle mieszając. Zupę ponownie zagotować i mieszać, aż zgęstnieje.

Dodać resztę kukurydzy, podgrzewać przez 2-3 minuty. Zestawić z ognia, doprawić solą i pieprzem (polecam sól ziołową).

Już w miskach zupę przybrać szynką, szczypiorkiem, ewentualnie pestkami dyni (eksperymentalnie dodałam, ale przyznam, ze sama szynka ze szczypiorkiem się tu idealnie komponują).
Jeść....:)

niedziela, 25 października 2009

Sernikobrownie

Przyznam szczerze, że połączenie sernika i ciasta czekoladowego bardzo długo mnie nie przekonywało, dlatego tak długo zwlekałam z wypróbowaniem jakiegoś przepisu na to ciasto. Wydawało mi się, że przyzwyczajenie do smaku tradycyjnego sernika nie pozwoli mi się delektować jego połączeniem z brownie. Ale przyszła okazja, na którą to ciasto dobrze się nadawało, to postanowiłam jednak spróbować.
I wpadłam! A ze mną cała reszta współbiesiadników:). Jestem dużą fanką ciast czekoladych, dobrym sernikiem też nie pogardzę. A w tym cieście jest wszystko, co najlepsze z obu ciast! To proste połączenie jest naprawdę wyśmienite!
Na pewno jeszcze wiele razy będę piekła sernikobrownie. Już myślę, z jakimi dodatkami upiekę go następnym razem:).
Moja wersja z wiórkami kokosowymi zaczerpnięta z Kwestii Smaku. Podaje oryginalny przepis, który znalazłam tu.
U mnie warstwa sera i górna warstwa brownie nie wyglądają tak równo, bo luźna konsystencja masy serowej nie pozwalała mi na równomiernie rozłożenie góry, ale takie łaty też mają swój urok.



SERNIKOBROWNIE
Masa czekoladowa:
200 g masła
200 g cukru pudru
3 jajka
200 g ciemnej czekolady deserowej
110 g mąki

Masa serowa:
500 g śmietankowego twarogu trzykrotnie mielonego
100 g cukru pudru
2 jajka
1 łyżeczka aromatu waniliowego
1 opakowanie wiórków kokosowych
4 łyżki cukru pudru (ja nie dodawałam)

Masło ucieramy z cukrem pudrem. Dodajemy kolejno jajka, dokładnie miksując przed dodaniem kolejnego (to ważne!). Wlewamy rozpuszczoną i ostudzoną czekoladę, ciągle miksując. Mieszamy dokładnie z przesianą mąką.
Połowę ciasta wlewamy do formy, o średnicy minimum 25 cm, wysmarowanej masłem i wyłożonej papierem do pieczenia (ja użyłam prostokątnej formy 25x35 - ciasto wyszło niskie, ale mi to nie przeszkadzało).

W drugiej misce ucieramy twaróg z cukrem pudrem, miksując dodać jajka i aromat. Wykładamy na masę czekoladową. Posypujemy wiórkami, a na koniec wykładamy resztę masy czekoladowej.

Przykrywamy folią i pieczemy przez 50 - 60 minut, w piekarniku nagrzanym do 170 stopni. Studzimy w otwartym i ciepłym piekarniku. Wyjmujemy z piekarnika i całkowicie studzimy w formie. Wstawiamy do lodówki do całkowitego stężenia.

Cytrynowe muffinki z powidłami śliwkowymi

Zostałam obdarowana kilkoma słoikami przepysznych powideł i od razu zaczęłam kombinować, do czego by je wykorzystać. Najprostszym rozwiązaniem były oczywiscie mufinki, tak też przepisów na nie poszukiwałam. No i znalazłam:). Sniadaniowe, orzeźwiająco cytrynowe, pysznie śliwkowe i do tego zdrowe płatki owsiane!
Przepis zaczerpnęłam z White Plate, moją modyfikacją było dodanie mąki razowej (żeby nie mieć wyrzutów sumienia;)). Oryginalny przepis znajduje się tutaj.






CYTRYNOWE MUFINKI Z POWIDŁAMI ŚLIWKOWYMI

2 jajka
110ml oleju słonecznikowego
150ml mleka
110g cukru
240g mąki pszennej (u mnie razowa) plus 1 łyżeczka proszku do pieczenia
75g pestek słonecznika, posiekanych
1 cytryna

Na wierzch:
ok. 75g płatków owsianych (najlepiej drobnych, błyskawicznych)
ok. 100 g powideł (orientacyjnie)

12 dołkowa forma na mufinki wyłożona papilotkami

Piekarnik nagrzewamy do 160°c. Zcieramy skórkę z cytryny, a z cytryny wyciskamy sok. W jednej misce mieszamy składniki mokre, w drugiej suche, potem łączymy je, mieszając niezbyt dokładnie.
Mieszamy powidła z płatkami.
Do dołków w blaszce nakładamy ciasto, a na nie po łyżeczce mixu śliwkowo-owsianego.
Pieczemy 25-35 minut.

Bardzo dobre z dżemem czy smietankowym serkiem.

poniedziałek, 12 października 2009

Grillowany kurczak z frytkami z cukinii na sałatce ze szpinaku

Ostatnio staram się jeść zdrowo, co często wymaga inwencji i zintensyfikowanych poszukiwań. Ten przepis jest bardzo prosty, a równocześnie oryginalny, a takie połączenie bardzo mi odpowiada. Bardzo mi przypadło do gustu przyprawienie cukinii curry i pieprzem cayenne. Nie pomyślałabym też, że szpinak w tak surowej postaci może być bardzo dobry.
Inspiracja stąd.



GRILLOWANY KURCZAK Z CUKINIĄ I SZPINAKIEM

Składniki na 1 osobę:
pierś (może być też udko) z kurczaka
1/2 cukinii
garść oliwek (oryginalnie czarne, ale z zielonymi równie dobre)
garść świeżego, szpinaku
kilka listków bazylii
rozmaryn
sok z cytryny
oliwa, ocet winny, currym, pieprz cayenne, słodka papryka, sól i pieprz, odrobina białego octu winnego i balsamico


Pierś z kurczaka czyścimy, kroimy na 2-3 części, żeby szybciej się zgrilowały. Mięso obtaczamy w curry, dodajemy soli i pieprzu, posypujemy rozmarynem, można też dodać przyprawy do grilla. Przygotowujemy marynatę z oliwy, soku z cytryny, balsamico. Wkładamy mięso do miski i zalewamy marynatą, odstawiamy do lodówki, żeby się przegryzło.

Cukinię myjemy, odcinamy końcówki (i ewentualnie obieramy). Kroimy wzdłuż na cienkie plastry, które kroimy na paski. Przygotowujemy marynatę dla cukinii - mieszamy oliwę, sok z cytryny, curry, obie papryki, pieprz i sól. Polewamy równomiernie cukinie powstałą zalewą i również odstawiamy na chwilę.

Szpinak myjemy, odcinamy twarde końcówki, jeśli takowe występują, siekamy dość grubo. Siekamy również bazylię i mieszamy ze szpinakiem. Oliwki kroimy w plastry.

Nagrzewamy patelnię grillową, na której smażymy kurczaka. Trwa to mniej więcej po 7-10 min z każdej strony, ale trzeba pilnować i sprawdzać na bieżąco. Zdejmujemy kurczaka i wkładamy następnie cukinię, którą grillujemy dużo krócej, tylko do momentu aż zmięknie, ale się jeszcze nie rozpadnie. Tu też warto próbować, żeby doprowadzić do najbardziej lubianej konsystencji, bo gusta w kwestii cukinii są różne.

Nakładamy na talerz kurczaka, na niego cukinię i posypujemy szpinakiem wymieszanym z bazylią i oliwkami. Polewamy oliwą z sokiem z cytryny lub octem winnym i przyprawami do smaku. Wygląda bardzo efektownie!

Zupa pomidorowa

Każdy wspomina ją z rodzinnego domu, gdzie była najlepsza. Pomiędzy przepisami jest wiele subtelnych różnic, preferencji co do dodatków, przypraw, smaku. Przez fakt, że najlepsza zupa pomidorowa to ta robiona w rodzinnym domu, często nie modyfikujemy jej przepisu, zakładając że ten najlepszy już znamy. A ja się skusiłam, bo...moja Mama pierwsza wypróbowała nowy przepis. Zachęcił ją do tego artykuł z Wysokich Obcasów. Wczesnojesienną porą, gdy świeże pomidory jeszcze pachną, ta zupa u nas króluje i zachwyca. Swoim smakiem, ale przede wszystkim swoimi walorami zdrowotnymi - właściwie oprócz makaronu to samo zdrowie!
Przepis wzięłam stąd, minimalnie go modyfikując.



ZUPA POMIDOROWA

1 włoszczyzna
6 łyżek oliwy
1 kg pomidorów
ziele angielskie
listek laurowy
5 ząbków czosnku
sól, pieprz, cukier
ew. makaron bądź inny dodatek

Włoszczyznę obieramy, kroimy w kostkę. W garnku podsmażamy warzywa na połowie oliwy aż trochę zmiękną i zalewamy 1 litrem zimnej wody. Po zagotowaniu dodajemy ziele angielskie, listek laurowy i 2 ząbki czosnku (u mnie w plasterkach), sól i pieprz. Gotujemy godzinę na wolnym ogniu. Wywar cedzimy, warzywa usuwamy.

Na reszcie oliwy smażymy chwilę resztę czosnku (posiekanego) i dodajemy pokrojone w cząstki pomidory. Ja już zmiękną i puszczą sok (mniej więcej po 10-15 minutach), chwilę studzimy, a potem miksujemy. Można zamiast tego przetrzeć przez sito, ale moim zdaniem za dużo wtedy tracimy z gęstości i smaku.

Mieszamy wywar ze zmiksowanymi pomidorami, przyprawiamy do smaku.

Aby otrzymać większą intensywność smaku, można dodać koncentrat pomidorowy (ja nie dodawałam), ja dodałam troche makaronu, wtedy zupa jest bardziej sycąca.

Wywar warzywny jest bardzo dobrą bazą również do innych zup.

wtorek, 22 września 2009

Sałatka z kaszy jaglanej i cukinii

Właściwie sałatka ta sama mi się narzuciła. Na dzisiejszy obiad szukałam czegoś a. z kaszą jaglaną, b. z cukinią, c. z fetą, która mi zalegała w lodówce. No i jak zawsze Kwestia Smaku przyszła mi z pomocą i nęciła zachęcającymi zdjęciami:). Moja wersja jest niestety dużo uboższa, co uwarunkowane było ograniczeniami lodówki i okolicznych sklepów, ale i tak mi bardzo smakowało.
Jest to też mój debiut w wykorzystaniu kaszy jaglanej. Już od jakiegoś czasu wszędzie natykam się na stwierdzenia przekonujące o jej walorach zdrowotnych, co z połączeniu z satysfakcjonującym mnie smakiem prowadzi zapewne do częstego jej wykorzystania w mojej kuchni. Jednym słowem - ma dobre widoki;).
Oryginalny przepis tutaj.




SAŁATKA Z KASZY JAGLANEJ I CUKINII

1 średnia cukinia
sałata lodowa (w oryginalnym przepisie może być też rukola lub szpinak)
czosnek
1/3 kubka kaszy jaglanej
ok. 100g fety pokrojonej w kostkę
mięta (miałam zasuszoną), sól, pieprz

Sos: 3-4 łyżki oliwy, 1,5 łyżki octu winnego, 1 łyżka miodu, sól, pieprz

Cukinie umyć, pokroić w cienkie plasterki. Oryginalnie cukinia jest grillowana, ale jako że nie posiadam odpowiedniego sprzętu, to ja podsmażyłam na małej ilości oliwy razem z czosnkiem i odsączyłam nadmiar tłuszczu na papierowym ręczniku.
Kaszę jaglaną zalać wrzątkiem bądź bulionem (w proporcjach 1 miara kaszy/2-2,5 miary płynu), gotować do zupełnego wchłonięcia wody.
Wymieszać składniki sosu. Zamiast octu można dać soku z cytryny (łyżkę).
Wymieszać cukinię wraz z czosnkiem z kaszą, dodać porwana sałatę i fetę, wymieszać z sosem.

Ja jadłam sałatkę jako samodzielne danie (dlatego zjadłam całą;)), ale może się świetnie sprawdzić jako dodatek do mięs czy ryb.

środa, 16 września 2009

Śliwki na kruchym cieście

W kulinarnej blogosferze ciasto ze śliwkami pojawiało się już wiele razy, więc mój wpis w żadnej mierze nie będzie nowatorski. Jednak dla mnie śliwki upieczone na kruchym spodzie i posypane cukrem pudrem i cynamonem uosabiają prostotę połączoną z największą przyjemnością, jaką można wycisnąć z tych owoców. Zapach tego ciasta kojarzy mi się z kończącym się latem, coraz chłodniejszymi wieczorami i wyjadaniem jeszcze ciepłych kawałków prosto z blachy:). Nie jest to ciasto dla osób które nie lubią śliwek – to są głównie śliwki:).
Przepis na kruche ciasto jest u nas klasykiem rodzinnym. Ostatnio nie miałam śmietany, więc z powodzeniem zastąpiłam ją jogurtem, co mnie bardzo ucieszyło, bo z zaczętą śmietaną potem nie mam co zrobic:).
Mając ochotę na coś bardzo śliwkowego, prostego, a przy tym niezapomnianego, warto skusić się na to nieskomplikowane ciasto – zachęcam!



KRUCHE CIASTO ZE ŚLIWKAMI

Ok. 1 kg śliwek (może nawet więcej) – tyle, żeby połówki pokryły całą blachę
Cukier puder
cynamon

Kruche ciasto:
2 szkl. Mąki
20 dag margaryny
5 łyżek cukru
½ łyżeczki proszku do pieczenia
2 żółtka
2 łyżki gęstej śmietany
1 cukier waniliowy

Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Wyłożyć dużą blachę papierem do pieczenia.
Zagnieść szybko ciasto, można włożyć na jakiś czas do lodówki bądź zamrażarki, żeby potem lepiej się wałkowało.
Śliwki przekroić na pół, wyjąć pestki.
Rozwałkować ciasto i wyłożyć na papier (można wyklejać blachę po kawałku).
Na ciasto położyć połówki śliwek, skórką do dołu. Ja zawsze kładę „na zakładkę”, bo w czasie pieczenia śliwki się kurczą, a wtedy unikamy pustych miejsc na cieście. Lekko posypać cukrem pudrem i cynamonem i wstawić do piekarnika na ok. 40 minut.
Po wyjęciu ciasta jeszcze posypać cukrem pudrem i cynamonem (ilość w zależności od upodobań).
I już.

poniedziałek, 14 września 2009

Na dobry początek dnia czyli muffiny cytrynowe

W ramach sprawiania sobie małych przyjemności lubię zjeść coś pysznego na dobry początek dnia. Spokojny poranek pozwala mi się stopniowo "wdrożyć" w rozpoczynający się dzień i daje nadzieję, że jego pozostała część będzie równie dobra jak śniadanie. Ostatnio przypomniałam sobie o muffinach cytrynowych, które kiedyś znalazłam na Kwestii Smaku. Zapadły mi one w pamięć (szczególnie piękne jak zawsze zdjęcia) i stopiły się z wizją przyjemnego poranka pachnącego kawą i ciastem, spędzanego w doborowym towarzystwie...
I niedawno wreszcie tę wizję zrealizowałam. Te muffiny na śniadanie się świetnie nadają - są naprawdę błyskawiczne (nawet jak na muffinki), mają przyjemną, rozpływającą się w ustach konsystencję, która idealnie współgra z kwaskowatym smakiem dżemu.

MUFFINY CYTRYNOWE
Z podanego przepisu wyszły mi 4 muffinki:

150 g mąki
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
60 g cukru
mała szczypta soli
1 łyżka startej skórki z cytryny
1/2 torebki cukru waniliowego
1 jajko
100 ml kefiru
55 g masła

Do jednej miseczki wsypać mąkę, proszek do pieczenia, cukier, sól, skórkę z cytryny i cukier waniliowy. W drugiej połączyć jajko z kefirem oraz roztopionym i ostudzonym masłem, przelać do miseczki z mąką. Wymieszać, ale delikatnie i niezbyt dokładnie (żeby muffiny nie były zbyt zbite i twarde)
Ciasto przełożyć do wysmarowanych masłem foremek. Piec przez 15 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.
Foremki powoli wyjmować z piekarnika, a po kilku minutach muffiny przełożyć na talerz.
Można podawać z cukrem pudrem, śmietaną, dżemem. Ja miałam akurat domowy dżem malinowy i bardzo nam z nim muffinki smakowały.

Nadziewamy paprykę

W pobliskim sklepie z warzywami od jakiegoś czasu kusiły mnie dorodne, duże, czerwone papryki. Postanowiłam jakoś je wykorzystać, ale w sposób zachowujący ich dumne kształty. I tak postanowiłam zrobić Faszerowaną paprykę. Do tej pory jakoś nie zachęcały mnie przepisy wymagające nadziewania, zawsze mi się wydawały zbyt czasochłonne. Właściwie nie jest to prawdą, bo można bardzo sprawnie przygotować faszerowaną paprykę czy cukinię.
Samo nadziewanie warzyw może być dobrą zabawą, co było widać po moim TŻ z radością upychającym farsz do paprykowych miseczek:).

Po przeszukaniu zasobów internetu i porównaniu przepisów z domowymi zapasami, podeszliśmy do papryki następująco:

FASZEROWANA PAPRYKA (na dwie duże papryki)
2 papryki
Kubek ryżu
Ok. 30 dag mielonego mięsa
1-2 cebule
1-2 ząbki czosnku
Bulion
Pieprz, sól, mielona kolendra
Trochę oliwy

Piekarnik nagrzać do ok. 150stC. Ugotować ryż.
Pokrojoną w kostkę cebulę i czosnek zeszklić, dodać mięso, usmażyć mięso, i masę doprawić. Zdjąć z palnika, dodać ryż i dobrze wymieszać.
Nadziać papryki, natrzeć oliwą, ułożyć w żaroodpornym naczyniu. Zalać bulionem na ok. 3cm.  Ja ułożyłam jeszcze na dnie naczynia plastry cukinii jako dodatek.
Piec ok. 40min do godziny, w zależności od wielkości cukinii i naszych upodobań. Można na koniec dodać przecieru pomidorowego, a 10 min przed końcem pieczenia dolać kaszy mannej rozmieszanej z pół szklanki wody (pomysł wzięty stąd).

Zostało mi trochę nadzienia, więc wykorzystałam je następnego dnia faszerując wydrążone połówki cukinii. Zapieka się je analogicznie do papryk, tylko krócej. Pod koniec pieczenia można położyć na wierzch plastry żółtego sera (ja dałam wędzonego, bardzo dobrze pasował), a do bulionu dodałam przecieru pomidorowego.

poniedziałek, 7 września 2009

Czekoladowo mi!

Przeglądając moje komputerowe archiwum wypróbowanych przepisów, pierwsze rzuciły mi się w oczy czekoladowe cupcakes. Mam do nich sentyment, bo były pierwszymi babeczkami zrobionymi w mojej formie do muffinek. Bardzo często je robię, mimo że za pierwszym razem mi nie wyszły, bo było im za gorąco w piekarniku;). Dla takiego czekoladowego maniaka jak ja są one uosobieniem „czekoladowości”. Nic nie zakłóca delikatnej struktury nasyconej czekoladowym smakiem...

Można je modyfikować na wiele sposobów, wykorzystując jako nadzienie różne smaki czekolady, ale ja najbardziej lubię takie najprostsze – z dobrej, gorzkiej czekolady. Czasem dodaje do ciasta odrobinę likieru cointreau, którego smak dodaje im elegancji.
Inspirację zaczerpnęłam ze strony Rondelek.


BARDZO CZEKOLADOWE CUPCAKES

150 g gorzkiej czekolady
6 kostek (tu możemy puścić wodze fantazji i dodać każdej czekolady)
80 g masła
6 łyżek cukru
2 łyżki mąki
4 jajka

Piekarnik nagrzewamy do 200 st C. (w oryginalnym przepisie było 240 st C, ale u mnie skończyło się to przypaleniem).

150 g czekolady i masło rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Ubijamy jaja i cukier, aż masa będzie biała. Dodajemy mąkę, rozpuszczoną czekoladę. Wykładamy formę do muffinek papilotkami lub smarujemy tłuszczem. Wypełniamy je do połowy masą, wkładamy po pół kostki czekolady i wypełniamy do końca.

Pieczemy ok. 10 – 15 min.

Mimo że gorące babeczki parzą palce, zajadamy się popijając mlekiem...

sobota, 5 września 2009

Na początek

Gotowanie i fotografowanie to dla mnie małe przyjemności dnia codziennego - pozwalają zachować wewnętrzną równowagę, oddać się odczuwaniu zmysłowej radości.

Już od dawna podziwiam i inspiruję się blogami kulinarnymi. Wreszcie doszłam do wniosku, że sama też mogę taki prowadzić, dzielić się z innymi smakiem życia. Zapraszam więc do mojej kuchni...