wtorek, 29 marca 2011

NIEBIESKO/ZIELONO

Czyste niebieskie niebo, kojący szum morza i oryginalne smaki. To mój przepis na udany weekend. Tym razem w Międzyzdrojach. Przed letnim sezonem można w pełni docenić piękno polskiego wybrzeża i okolic nawet najbardziej popularnych kurortów.  To była moja pierwsza wizyta na Wolinie, ale na tyle nas to miejsce oczarowało, że planujemy tam jeszcze powrócić i poodkrywać zielone zakamarki na rowerach.



Oprócz pięknych widoków i przestrzeni do przemierzenia podczas pieszych wędrówek ,ujęło mnie jedno miejsce, które było dla mnie kulinarnym lokalnym rajem - Osada Rybacka, która znajduje się zaraz za ostatnimi wielkimi hotelami Międzyzdrojów. Są to dwie małe uliczki, na których sprzedawane są wędzone i świeże ryby. Nie wiem, czy to miejsce jest autentyczne, ale takie sprawia wrażenie - nie ma tam upiększeń i dekoracji - pomiędzy straganami stoją piece wędzarnicze i plastikowe stoliki. Rzadko odwiedzam polskie wybrzeże i może dla tego możliwość zjedzenia świeżo wędzonego śledzia, halibuta czy antara są dla mnie niesamowite.

Skusiliśmy się na kawałeczek tego ostatniego, świeżo wyciągniętego z pieca. Ryba była pyszna - miękka,  a zarazem mięsista. Jedna z lepszych ryb, jakie jadłam. Uroku tej małej przekąsce dodało samo miejsce, w którym ją spożywaliśmy - malutka knajpka będąca zarazem sklepem rybnym, restauracją i miejscem oglądania telewizji przez rodzinę właścicieli.
Zaopatrzyliśmy się też w wędzonego halibuta i śledzia - będziemy coś z nich czarować w najbliższym czasie.



Na dobry początek tygodnia po morskim weekendzie proponuję wiosenny akcent - Zielone Smoothie z ostatnich Wysokich Obcasów.
Składniki:
-1 awokado
-2 kiwi
-1 gruszka
-garść świeżego szpinaku
-3/4 szklanki wody mineralnej
Awokado, kiwi, gruszkę obrać i pokroić. Szpinak dobrze umyć. Wrzucić wszystko do miski, dodać wody i zmiksować.
Delektować się zieloną mocą witamin!

środa, 16 marca 2011

CIASTO DZIĘKCZYNNE I ZDOBYCZNE SZKŁO

Ciasto, które ma byc wyrazem podziękowań, musi być bogate i trafiać w gusta Odbiorcy. W moim przypadku musiało też być szybkie, bo sprawa była nagła i pilna:).
Trafiło na czekoladę, masę krówkową i orzechy laskowe, według przepisu znalezionego tutaj.
 W mojej wersji masa krówkowa miała smak czekoladowy (w okolicy nie dało się dostać innego). Nie do końca wyszły mi też warstwy, ale okazało się, że połączenie czekoladowego ciasta i czekoladowej masy dało wilgotny i słodki spód, który bardzo dobrze komponował się z orzechami laskowymi.

CIASTO CZEKOLADOWE Z KAJMAKIEM I ORZECHAMI LASKOWYMI
1 szklanka mąki
40 gram kakao
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
1 i 1/2 szklanki cukru (ja dałam nieco ponad 1 szklankę)
200 g masła ( temp.pokojowa)
4 całe duże jaja
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii (u mnie cukier waniliowy)
400 g masy krówkowej ( u mnie o smaku czekoladowym)
1 stopiona czekolada z rodzynkami i orzechami laskowymi( lub więcej w razie potrzeby…)
200 g (opakowanie) orzechów laskowych
1. Rozgrzej piekarnik do 170stopni. W jednej misce mieszamy mąkę, proszek do pieczenia, sól i kakao.
2. Mikserem utrzyj masło z cukrem. Pojedynczo dodajemy jaja - ważne, aby masa była dobrze wymieszana. Dodajemy wanilię i stopniowo mąkę.Ciasto powinno być gęste i lepkie.
3. Połowę ciasta wykładamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Wygładzamy powierzchnię ciasta.
4. Następnie delikatnie wykładamy masę krówkową ( oby niezbyt blisko krawędzi), a następnie pozostałe ciasto
5. Pieczemy około 30-40 minut (do momentu, kiedy środek nie będzie już płynny - u mnie ok 45 minut).
7.W kąpieli wodnej rozpuszczamy czekoladę (jeśli nie udaje się, dodaj odrobinę mleka lub śmietanki) i polewamy nią ciasto.
8. Orzechy laskowe siekamy i posypujemy posyp nimi ciasto.
Brownie wspaniale sie komponowało z porto (a gdyby tak wrócić do Portugalii...).
W niedzielę, w ramach inauguracji sezony rowerowego, wybralismy się na pchli targ, z którego wróciłam uszczęśliwiona pięknymi, kolorowymi kieliszkami. Teraz szukamy wciąż okazji, aby z nich skorzystać;).
Mam nadzieję, że podziękowania zrekompensują przysługę...:).

Powrót

Pojawiam się ponownie. Tak po prostu. Zainspirowała mnie do tego koleżanka, która sprawiła, że uwierzyłam, ze ktoś może chcieć czytać mojego bloga. Przy okazji pozdrawiam Kasię:).
W międzyczasie nie przestałam gotować, poszukiwać i odkrywać. Jedynie czasu brakowało, żeby się dzielić tymi podróżami z innymi.
Teraz pełna kulinarnego i fotograficznego zapału zabieram się znów do roboty. Niniejszym otwieram kolejny sezon gotowania w kuchni z widokiem!

Tym razem wybieramy się do Afryki. Na razie tylko w kuchni i palcem na mapie;). Dzięki inspiracji z whiteplate.
Moja wersja jest mniej kolorowa (nie miałam kurkumy), ale bardzo spodobało mi się łączenie korzennych przypraw, miodu i warzyw. A do tego cieciorka, którą bardzo lubię.


Warzywa po marokańsku

4 średniej wielkości marchewki, obrane i pokrojone w słupki
2 ziemniaki, obrane i pokrojone w kostkę
1 cebula, obrana i pokrojona w kostkę
3-4 łyżki oliwy
3 ząbki czosnku, obrane i pokrojone w plasterki
1 puszka ciecierzycy o wadze ok. 400 g, odsączonej (lub suszona ciecierzyca namoczona dzień wcześniej i ugotowana)

2 łyżeczki kurkumy (nie dodałam)
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżeczki kminu rzymskiego lub indyjskiego
2 łyżeczki miodu
1/4 łyżeczki pieprzu
1 łyżeczka soli

U mnie podane z jogurtem, cytryną i zagryzana tortillą (w zastępstwie arabskiego chlebka).

W garnku rozgrzać oliwę. Dodać cebulę i czosnek. Cały czas mieszając, poddusić ok. 5 minut. Dodać przyprawy (kurkumę, cynamon, kmin, pieprz) i miód oraz marchew. Wlać tyle wody, by przykryła warzywa (1/2 -3/4 szklanki), przykryć garnek i na średnim ogniu gotować 15 minut.
Dodać ziemniaki, sól i ciecierzycę. Gotować kolejne 10 minut (ziemniaki muszą zmięknąć).